piątek, 30 sierpnia 2013

Tydzień antybiegowy.

To nie był zdecydowanie mój tydzień biegowy.  Cały plan treningowy w tym tygodniu legł w gruzach. Zaczęło się tak ładnie, aż nad moimi biegami zawisły ciemne chmury.
Nebojsa Mladjenovic / Foter / CC BY-NC-ND
Ale po kolei: w poniedziałek zaliczyłam najdłuższy ciągły bieg w życiu bo aż 0:11:24 ... czyli jak dla mnie rewelacja :). Byłam pod dużym wrażeniem swojego rezultatu. Wszystko ładnie i pięknie - wschód słońca - czyli tak jak lubię ... Miało to być co prawda dłuższe wybieganie na 6 km, ale było na 4 km ... to był pierwszy punkt negatywny.

W środę się nie zwlekłam na bieganie ... dzień wcześniej byłam na całodniowej wycieczce w dość pagórkowatym terenie ... cóż spałam jak niemowlę i okrzyki budzika zostały zignorowane przeze mnie. W czwartek nawał pracy też mnie dziwnym trafem zaskoczył i bieganie poszło w odstawkę ...

Wczoraj wieczorem naszykowałam sobie strój do biegania i miałam mocne postanowienie na poranne bieganie ... tym razem kolejny raz zwyciężyła ciepła kołderka i ... klops nie pobiegałam.

Generalnie usiadłam sobie około 19 przed komputerem i zaczęłam czytać Wasze biegowe blogi ... obejrzałam kilka biegowych zdjęć i naszła mnie taka ochota na bieganie i jednocześnie olbrzymia frustracja na samą siebie, że tak poległam w tym tygodniu, że czym prędzej ubrałam się w czekający od rana strój biegowy i ile sił w nogach pognałam do lasu :). No tego biegu nie można zdecydowanie nazwać biegiem treningowym - to był raczej bieg dla przyjemności, dla prostej radości z biegu i wiatru we włosach. No i chyba przede wszystkim udowodnienia samej sobie, że się nie poddam. Może tempo było trochę za szybkie, ale generalnie wkurzenie na samą siebie dodawało mi impetu. Zaczęłam mój bieg około 19.40 ... więc słońca już nie było, ale widoczność była jako taka. Co prawda ten spontaniczny bieg nie był zbyt długi  - bo może miał najwyżej z 2 - 2,5 km (odległość tak na oko), ale było warto. Zaczynało się powoli ściemniać. Wróciłam zmęczona i szczęśliwa. Może jeszcze będzie ze mnie jako taki biegacz.

Dzięki wielkie za inspirację i motywację, które zaczerpnęłam z Waszych postów. Serdeczne pobiegowe pozdrowienia dla wszystkich Czytelników :)


www.josemiguelmartinez.es / Foter / CC BY-NC-ND


5 komentarzy:

  1. ważne, że się nie poddajesz i mimo wszystko próbujesz ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. z bieganiem to jest tak, że czasem się nie chce, nic w tym dziwnego, wstaję rano mam masę do zrobienia a wiem,że czeka mnie 30km wybiegania, robię wszystko a wybieganie wciąż odkładam, ale i tak wiem, że muszę zaliczyć ten punkt :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Najważniejsze, że mimo tych szarych chmur podejmujesz działanie!

    OdpowiedzUsuń
  4. powodzenia,oby w następnym tygodniu się udało ;>

    OdpowiedzUsuń